Przykładów na to, że ludzie z niepełnosprawnościami mogą żyć i żyją w sposób całkowicie normalny, jest w Polsce dużo. Jednym z takich przykładów jest bohater naszej kolejnej rozmowy, czyli Arek Warchał. Udowadnia on, że wózek inwalidzki jest wyłącznie dodatkiem, a takie osoby jak on, mogą spełniać się zarówno prywatnie oraz zawodowo.
Bohater naszej kolejnej historii jest człowiekiem, który ze swoją niepełnosprawnością radzić sobie musi od początku życia. „Jestem osobą niepełnosprawną od urodzenia. Moim schorzeniem jest przepuklina oponowo-rdzeniowa oraz wodogłowie. Mimo swojej niepełnosprawności, staram się jednak żyć „normalnie”. Oczywiście wszystko staram wykonywać się z głową i mam świadomość tego, że z racji stanu swojego zdrowia, nie jestem w stanie wykonać wszystkiego tego, co bym chciał.” – zapewnia Arek.
W życiu wielu osób z niepełnosprawnościami, bardzo ważną rolę odgrywają najbliżsi. Nie inaczej było w przypadku Arka.
„Niewątpliwie bardzo dużą pracę w związku z tym, jak teraz wygląda moje życie, wykonała moja rodzina, a zwłaszcza moi rodzice. Pamiętam, że gdy byłem jeszcze dzieckiem, dosyć często bywałem w szpitalach na różnych operacjach, ponadto praktycznie codziennie miałem rehabilitację w domu czy różnych ośrodkach.” – mówi. „Wszędzie tam obecni byli właśnie moi rodzice, którzy albo ćwiczyli ze mną, albo wozili mnie na wspomnianą wcześniej rehabilitację. To sprawiło, że obecnie jest ze mną tak dobrze.” – kontynuuje.
Dosyć ciekawym aspektem w życiu Arka jest wybór jego ścieżki kariery. Dlatego, że jego największe marzenie zawodowe wiązało się także z niepełnosprawnością.
„Myślę, że każdy młody człowiek ma swoje marzenia odnośnie do tego, kim chce zostać w przyszłości. Niektórzy chcą zostać strażakami, ktoś inny chciałby pracować w biurze. Z kolei ja od odkąd pamiętam, chciałem grać w piłkę nożną.” – mówi. „Co ważne, na wózku inwalidzkim poruszam się od urodzenia, więc gra w tę dyscyplinę sportu jest praktycznie nieosiągalna. Jednak mniej więcej do dziesiątego roku życia mówiłem sobie, że pewnego dnia wstanę na nogi i będę grać. Najlepiej w moim ulubionym klubie – Wiśle Kraków.” – wspomina Arek.
„Z biegiem czasu musiałem przedefiniować swoje marzenia. Stałem się bardziej dorosły i przede wszystkim bardziej świadomy. Dlatego też wiedziałem, że z racji swojego zdrowia, nigdy nie zagram na zielonej murawie. Jednak wymyśliłem sobie inną możliwość, mianowicie Dziennikarstwo i Komunikację Społeczną. Głównie, dlatego, by pracować w sporcie. To się udało.” – mówi nam bohater.
Opowiadając o swojej ścieżce zawodowej, Arek wspomina jego zdaniem najważniejsze – czyli pracę w 13-krotnym Mistrzu Polski w piłce nożnej – Wiśle Kraków.
„Na początku pracowałem w kilku, mniejszych stronach internetowych, które poświęcone były tej dyscyplinie. Najważniejsze jednak przyszło na drugim roku studiów, kiedy rozpocząłem praktyki w Biurze Prasowym Wisły Kraków, gdzie po ich zakończeniu, zostałem na dłużej. Łącznie pracowałem tam trzy lata. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, zdobyłem niemałe doświadczenie i mogę śmiało stwierdzić, że ten czas dał mi naprawdę bardzo dużo i jestem bardzo zadowolony, że Karolina – obecna Pani Rzecznik Wisły, dała mi swego czasu szansę na rozwój.” – wspomina.
Bez wątpienia w życiu Arka było kilka gorszych momentów, jednak w końcu przyszedł ten, który spowodował pozytywną zmianę w jego myśleniu. Co było takim zdarzeniem? „Myślę, że na dobre sprawę z tego, że mogę wykonać w swoim życiu naprawdę dużo, zdałem sobie sprawę na początku mojej przygody z Krakowem, czyli na pierwszym roku studiów. Wówczas przeprowadziłem się z małej miejscowości do bardzo dużej, mając dzięki temu sporo możliwości, jednocześnie także bardzo dużo obowiązków. Dlatego, że mieszkałem praktycznie sam, mając oczywiście pomoc najbliższych, jednak, jeśli chodzi o codzienność, musiałem radzić sobie sam. To była prawdziwa szkoła życia, która jednak dała mi sporo.” – zapewnia Arek.
„Musiałem radzić sobie z rzeczami, na które mam wpływ oraz z rzeczami, na które wpływu nie mam. Zrobienie chociażby zakupów w dużym sklepie na kilka dni było dla mnie na początku sporym wyzwaniem. Z biegiem czasu zacząłem się jednak przekonywać, że dam radę. Zarówno, jeśli chodzi o zakupy, jak i pozostałe inne rzeczy związane z życiem. Dzisiaj śmiało mogę stwierdzić, że oprócz rzeczy, na które nie pozwala mi moja niepełnosprawność, jak wspomniana wcześniej gra w piłkę, radzę sobie dobrze. Chociaż oczywiście zawsze może być lepiej!” – kontynuuje.
„Uważam, że osób z różnego rodzaju niepełnosprawnościami wciąż jest za mało w życiu publicznym. Wciąż – szczególnie w małych miejscowościach – istnieje stereotyp, że osoba z niepełnosprawnością to osoba gorsza, mniej potrafiąca. Jest w tym po części sporo „naszej” winy, ponieważ wiele osób chce prowadzić wygodny tryb życia, nie wychylając się za bardzo. A to błąd. Powinniśmy pokazywać, że jesteśmy na świecie, że sobie radzimy i że jesteśmy takimi samymi ludźmi, jak każda osoba pełnosprawna.” – zakończył.
Poznaj wcześniejszych bohaterów: Wszystkie historie